Ant nie wiedziała co zrobić. Nie wolno jej wychodzić z domu dziecka bez opieki osoby dorosłej bądź potencjalnych rodziców. Jednak od wypadku Adama dużo zmieniło się w jej życiu. Teraz stara się nabrać odwagi. Zrobi wszystko dla Alexa, w którym się zakochała. Postanowiła się jutro wymknąć z domu dziecka i spotkać się z chłopakiem. Odpisała mu, że będzie jutro tam gdzie tylko ten zechce. Spotka się tylko z nim, a nie z całą paczką. Umówili się na godzinę 18. na starym, ale bardzo znanym osiedlu. Jest znane, dlatego, że wiele młodych osób maluje po tych budynkach, grupy taneczne robią tam często próby, a cheerleaderki prezentują tam swoje układy przed ludźmi. Po odbyciu jeszcze krótkiej rozmowy przez telefon z Leną poszła przygotować się do snu.
Wstała o godzinie 11, więc ominęła porę śniadaniową. Postanowiła się ogarnąć, ubrać i zejść na dół na stołówkę i sama przygotować sobie coś do jedzenia. Spokojnie zjadła kanapki z serem, dostawiła talerz do mycia i poszła do holu. Usiadła ta na dużej kanapie i obserwowała opiekunów. Planowała dzisiejszą ucieczkę. Siedziała tak dobrą godzinę. Później wyciągnęła telefon i pisała z Leną. Pomimo, że widzi w niej swoją najlepszą przyjaciółkę nie powiedziała jej jeszcze nic o Alexsie. Gdy przyszła pora obiadowa zjadła swoją porcję i udała się do pokoju. Tam szykowała się do wyjścia. Zrobiła lekki makijaż, założyła czarne rurki i do tego czerwoną koszulę w kratkę. trampki, które dopasowała do swojego stroju były w kolorze koszuli. Równo o 17.30 ubrała ciepłą kurtkę, czapkę i szalik i cicho zeszła na dół. Widząc, że opiekunki właśnie są skupione na innych dzieciach szybko wymknęła się. Rodzeństwo z jej pokoju miało ją kryć. Szła dość szybko, więc dojście na osiedle zajęło jej jakoś 20 min. Gdy przyszła na miejsce nie mogła uwierzyć własnym oczom. Alex pod ścianą bloku rozłożył gruby koc, a wokół leżały świeczki. Akurat nie padał śnieg, ale było zimno. Złapał Ant za rękę i zaprowadził na koc. Siedzieli po obok siebie uśmiechając się.
- Cieszę się, że przyszłaś. - powiedział miło Aleksander.
- Też się cieszę, że tu jestem. Łał... postarałeś się,
- Chciałem, żeby nasza pierwsza randka to nie było byle co.
- Ra... randka?! To miało być zwykłe spotkanie. - Ant bardzo się zdziwiła i speszyła. Zna Alexa dokładnie 3 dni a on już urządził im pierwszą randkę.
- Dobrze... jak chcesz. Niech to będzie zwykłe spotkanie. - powiedział i złapał za rękę Ant. - Nie znamy się jeszcze za dobrze. Przy pierwszym spotkaniu niewiele się o tobie dowiedziałem. Wiem tylko, że masz na imię Anastazja. Piękne imię, Powiesz mi o sobie coś więcej?
- Nie ma o czym gadać. Nie jestem ciekawą osobą. Moje życie jest do d*py i to w sumie tyle.
- Ej nie mów tak. No dobra to może ja zacznę. Chcesz coś o mnie wiedzieć?
- Wszystko. - zaśmiała się Ant.
- hah dobrze to od początku. Gdy mama i tata już wiedzieli, że chcą mieć dzie...
- Ale nie aż tak od początku. Haha.
- Dobra, To, że mam na imię Aleksander już wiesz. Mam 18 lat. Pochodzę z podobno dobrej rodziny. Nigdy nie miałem jakiś problemów z rodziną, Mam wspaniałych rodziców. Jestem szczęśliwym bratem małej księżniczki, która ma obecnie 7 lat. Podobno jestem bardzo rozpieszczony. Przynajmniej tak mówi moja babcia haha.
- Skoro masz takie idealne życie, dlaczego masz tyle tatuaży i palisz?
Chłopak wyciągnął wspomniane papierosy z kieszeni, wyciągnął jednego i zaczął palić.
- Wpadłem w złe towarzystwo, ale teraz są dla mnie jak druga rodzina.
- A co na to twoi rodzice?
- Nic. Jestem pełnoletni i mogę już robić co chce. Ufają mi, bo wiedzą, że nie jestem taki jak reszta. Znają wszystkich moich kumpli. Ale starczy już o mnie. Teraz ty.
- Ja mam 16 lat. W sumie niedługo będę miała urodziny. Za jakieś 3 miesiące hah. Nie mam mamy. Umarła zaraz po moim porodzie. Mój ojciec niedawno poszedł do więzienia za handel narkotykami,
- Czekaj czekaj... czyli ty jesteś teraz w domu dziecka?
- Tak... niestety tak.
- To jak ty stamtąd wyszłaś?! Uciekłaś?!
- Tak. Jestem tam dopiero 1 dzień nawet nie wiedzą jak wyglądam.
- Zaraz po spotkaniu cię tam odprowadzam, a teraz mów dalej.
- Jestem bardzo nieśmiała. Strasznie tęsknie za moją mamą, pomimo, że jej nie znałam. Chciałabym mieć normalną rodzinę.
- Współczuję ci. Masz smutne życie. - powiedział chłopak z żalem w głosie.
- Życie mnie okropnie traktuje.
- Powinnaś powiedzieć "życie mnie okropnie TRAKTOWAŁO." Bo teraz masz mnie. Zobaczysz... jeszcze wszystko będzie dobrze.
Dziewczyna nic nie powiedziała. Uśmiechnęła się tylko do Alexa. On objął ją swoim ramieniem. Obojgu pasowało siedzieć w ciszy.
- Zimno mi. - wyszeptała Anastazja.
Chłopak ją mocno przytulił. Odchylił czapkę dziewczyny i pocałował ją w czoło. I dalej ciągnęli ciszę. Rozmawiali później jeszcze chwilę. Ant zebrała się do domu dziecka ok. godziny 22. Alex zgasił wszystkie świeczki, zebrał koc, złapał za rękę dziewczynę i spokojnie odprowadził ją na miejsce. Nie wchodził do domu dziecka. Stanęli obok i dał jej buziaka w policzek. Dziewczyna odwzajemniła się tym samym i pożegnali się. Anastazja popatrzyła przez szklane drzwi, czy nikogo nie ma. Widząc, że wszystko jest w porządku szybko weszła. Gdy zaczęła wchodzić po schodach na górę zauważyła ją opiekunka.
- Anastazja... chodź tu szybko do mnie musimy porozmawiać. - powiedziała kobieta z wyraźnym zdenerwowaniem w głosie.
Ant zaczęło szybciej bić serce. Przestraszyła się.
No i kolejny wspaniały rozdział :D
OdpowiedzUsuń