czwartek, 2 kwietnia 2015

"Przeszkody" Episode #3 "Sekret"

Dzień przed pójściem do domu dziecka Ant chciała jeszcze iść na cmentarz do mamy. Wstała wcześnie rano, ubrała się i wyszła cicho z mieszkania. Do cmentarza, na którym leżała jej matka miała jakieś 20 minut drogi. Poszła ok. 5 rano więc nie było jeszcze bardzo jasno. W końcu doszła na cmentarz. Podeszła do grobu mamy i pomodliła się. Stała tam dość długo, ale nagle coś... jakiś dziwny dźwięk wybił ją z jej ciszy i skupienia. Poszła zobaczyć co to jest. Ujrzała coś przerażającego... Była to Julia!
- Co ona tu robi o tej porze?! Nikogo tu przecież nie ma... - myślała sobie Anastazja
Julia rysowała coś na ziemi i wypowiadała dziwne słowa. Wśród nich Ant kilka razy usłyszała imiona oraz nazwisko państwa Wierzbickich. Nie udało jej się niestety ujrzeć co było narysowane na ziemi, ponieważ nie chciała się narażać... bała się. Posłuchała jeszcze chwile chowając się za jakimś grobem, a później cicho wyszła. Biegła do domu.
- Muszę o tym komuś powiedzieć... A może jednak nie? Co jeśli się dowie, że to ja wszystko wygadałam? Boję się jej. Co ona tak naprawdę tam robiła?! Powinnam chyba powiedzieć to Lenie. W końcu to jej najlepsza przyjaciółka. Powinna wiedzieć. Roztargniona dziewczyna nagle wpadła na kogoś na ulicy. Był to jakiś chłopak. Cały wytatuowany, ubrany na czarno. Serce zaczęło jej bić jeszcze szybciej... tak jakby zaraz miało wyskoczyć z jej klatki piersiowej i uciec w ciągu minuty na drugi koniec świata.
- Hej... uważaj. - powiedział miłym, słodkim głosem chłopak.
- He.. he...
- Czemu jesteś taka przestraszona?   - kontynuował dalej tym pięknym głosem.
- Yyy... ja.. ja...
- Może chcesz usiąść na ławce? wyglądasz jakbyś miała zaraz umrzeć, a tego byśmy nie chcieli - chłopak uśmiechnął się do Ant.
Jak powiedział tak zrobił. Podprowadził dziewczynę pod najbliższą ławkę. Anastazja nie miała już siły, by się wyrywać i gdziekolwiek uciekać. Siedzieli w ciszy przez kilka... kilkanaście minut. Nagle chłopak się odezwał:
- Ja jestem Aleksander... ale możesz mi mówić Alex :) Lubię jak ludzie tak do mnie mówią. Mam nadzieję, że nie odstraszył cie mój wygląd? - zaśmiał się.
Chłopak był dość wysoki. Może miał 185 cm. Był dobrze zbudowany, chudy. Wyglądał na 17-18 lat. Miał czarne włosy niechlujnie ułożone.Na tył głowy była nasunięta szara czapka. Taka jakie teraz są modne. Nie był ubrany odpowiednio do pogody, ponieważ było zimno, a on szedł w 3/4 rękawku w szaro-czarne paski z jakimś nadrukiem z gry i długich czarnych spodniach, które były spuszone w kroku, a u dołu się zwężały. Na stopach miał glany.
Jego wzrok był baaardzo przenikliwy. Oczy były koloru ciemno brązowego. Twarz była proporcjonalna... idealna. Na swoim ciele miał mnóstwo tatuaży. Szedł przed siebie pewny, tak jakby wiedział dokładnie co robi. Anastazja wbiegła na niego niepostrzeżenie myśląc tylko o tej sprawie na cmentarzu.
-  Ja jestem Anastazja. Wyglądasz trochę przerażająco, ale da się wytrzymać. - Powiedziała  dziewczyna trochę przez śmiech, a następnie podała mu rękę na przywitanie, lecz ten złapał ją i delikatnie ucałował.
Wszystkie emocje już minęły, a Ant zapomniała  o tym niedawnym zdarzeniu. Zapomniała nagle o wszystkim. Zarumieniła się. Nie wiedziała co robić, bo wzrok uroczego Aleksa ją paraliżował. Na szczęście chłopak kontynuował  rozmowę.
- Może wyglądam strasznie, ale taki nie jestem. Mam nadzieję, że będziesz miała okazję się o tym przekonać. Mogę twój telefon?
- Po co ci? - zapytała zdziwiona.
- Żebym wpisał ci swój numer.
Ona podała telefon jemu, a on jej i wymienili się numerami. Chłopak zapisując siebie w telefonie Ant przy swoim imieniu od razu dopisał serduszko.
- Dziękuję. -  Ant uśmiechnęła się. Widać było, że już wszystko dobrze.
- Jesteś śliczna. - powiedział miło Alex.
- Wcale nie... nie mów tak proszę.
- Ale taka jest prawda. Nic sobie nie wymyślam. Ale najwidoczniej za często tego nie słyszysz.
- W sumie wcale, ale nie lubię, gdy ludzie tak mówią. Wiem, że nie jestem najpiękniejsza i nikt nie musi  mi tego wmawiać na siłę.
- Ty jesteś najpiękniejsza! Przynajmniej dla mnie. Zdanie innych ludzi mnie nie obchodzi...
Emmm.... która jest godzina?
Anastazja spojrzała na zegarek. Oczy szeroko się otwarły.
- OMG! Dochodzi godzina 7:30! Ja jestem tu od 5! :o Przepraszam, ale muszę już uciekać. Serio!
- Ejejej... spokojnie. Może cię odprowadzić? - zaproponował.
- NIE NIE!! Naprawdę muszę się spieszyć! Przepraszam, ale serio mogę mieć poważne kłopoty! Kiedyś ci wszystko wyjaśnię. - mówiła szybko Ant.
- Dobrze idź już. Tylko jak będziesz biegła nie wpadnij na kolejnego chłopaka... nie chciałbym stracić po jednym spotkaniu tak cudowną dziewczynę jak ty. - Powiedział i dał całusa w policzek dziewczynie. Ona znów się zaczerwieniła, pożegnała się i szybko pobiegła do bloku.
W takim tempie zajęło jej to 10 min. Zapukała z nerwami do mieszkania rodziny Dąbrowskich. Przed drzwiami stanęła cała rodzina z wyraźnym zdenerwowaniem na twarzy. Wszyscy oczekiwali wyjaśnień od Anastazji. Dziewczyna weszła do domu, zdjęła kurtkę i wyjaśniła, że była na cmentarzu pomodlić się za mamę. Mówiła, że musiała sobie wszystko przemyśleć, dlatego jej to tak długo zajęło. Wszyscy zrozumieli.
Gdy Anastazja została później sam na sam z Leną w salonie przypomniała jej się Julia i jej 'rytuał'. Zastanawiała się, czy powiedzieć najlepszej przyjaciółce dziewczyny, czy nie....

1 komentarz: